Majową cichą nocą po mieście błądzę sennyn,
Wśród drzew latarnie migocą
W listeczków drżeniu promiennym.
Błądzę jak jaki Heine, z duszą śmiertelnie chorą -
Die kleine, feine, die eine - -
Ach, wszystko diabli biorą...
Śpiewajcie; ptaszki mej duszy istnienia czarowną głupiość
Może wasz świegot złuszy
Myśli mych smutek i trupiość-
Zwińcie mi w kaprys zalotny, w leciuchne zakręćcie tryle...
Wiew życia bezpowrotny
I tęsknot próżnych tyle...
Znów w siebie tylko patrzę oczyma zamglonymi,
W mych rojeń śmisznym teatrze,
Jedynym dla mnie na ziemi;
W mar wiotkich błąkam się kole, obok mnie gwar i zamęt,
Za przyszłą, lepszą dolę
Krew płynie... i atrament...
.........
Tadeusz Żeleński-Boy - Majową, cichą nocą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz