"Żal"
Gdy cię spotkałem raz pierwszy,
Mokre pachniały kasztanyża
Zbyt długo mi w oczy patrzałaś-
Ogromnie byłem zmieszany.
Pod mokre płaty gałęzi
Szedłem za tobą w krok.
Serce me trzymał na uwięzi
Twój fiołkowy wzrok.
Dawno zużyte słowa
Wróciły do mnie znów
I zrozumiałem od nowa
Znaczenie prostych słów.
I tak się jakoś stało,
Że bez pachniał - jak bez,
I słowo ''pachnie" pachniało,
I łzy były pełne łez.
Tęsknota, słowo zużyte,
Otwarło mi swoją dal...
Jak różne są rzeczy ukryte
W króciutkim wyrazie ŻAL.
"Smutek i świat"
Pamiętam, kiedy byłem jeszcze małym chłopcem,
Świat był bardzo ogromny i bardzo był obcy.
Patrzyłem się na życie ciekawie, z radością
I rosłem upojony tej ziemi wielkością.
Gdy wróciłem niedawno z dalekiej podróży,
Świat mi się bardzo zmniejszył i stał się nieduży.
Gdy byłem małym chłopcem, nie znałem cierpienia.
Miałem serce spokojne i czyste marzenia.
Ale im bardziej rosłem i im dłużej żyłem,
Tym częściej byłem smutny, bardziej się martwiłem.
Dzisiaj wiem, jak się skończy ta gra nierozumna:
Smutek-większy od serca, świat-mniejszy niż trumna.
"Ostatni dzień"
Czemu wciąż tak dalecy a tak zasmuceni ?
Bo każde z nas ma w sercu ukryty zakątek,
Gdzie drzemią zwiędłe liście umarłych pamiątek,
Co kiedyś kwitły dla nas wieńcami zieleni.
Jak gdyby lata jeszcze nie stracony wątek,
W tych dniach ostatnich, ciepłych oto się rumieni
Owoc kaliny, kasztan zakwita w jesieni,
Jak gdyby zamiast zimy był wiosny początek.
Ale wiem, że nie przyjdą letnie noce znojne
I zgaśnie nasza miłość jak to niebo strojne.
Co rumieńcem zakwita w wieczornej godzinie.
I błękit się zmieni w milczącą świątynię,
I jak powiewny welon biała mgła owinie
Nasze wilgotne oczy i usta spokojne.
"Inwokacja"
Wystarczy tylko spać, a czas przemija.
Wystarczy tylko zamknąć oczy,
A już prześlizgnie się jak żmija
Lub wielkim czarnym skokiem skoczy.
Wystarczy tylko spać, a czas przemija.
Spać? Może marzyć? Czyż nie jest szlachetniej
Snem nazwać życie? W cichy wieczór letni,
Gdy blade gwiazdy błysną na błękicie,
Gdy powtórzone srebrem w morzu się rozpalą,
Rozmawiać ze wspomnieniem jak Tetyda z falą?
Czyż wytłumaczyć można kolorami
Związek uczuć i myśli, całą ich zawiłość,
Nieporadnymi czyż można słowami
Obudzić przeszłość, jak się budzi miłość?
Jeden ułamek senny i odprysk marzenia
Gdybyś zapragnął przeżyć razem ze mną do dna,
Musiałbyś wiedzieć wszystko, wszystko czuć to samo
I znać historię każdego westchnienia.
Wybierz dzień najpiękniejszy z minionej młodości,
Przez to wspomnienie przesącz powolutku
Melodię wiersza, aż na dnie czułości
Zostanie ci na sercu wonny osad smutku.
Nie. Potrzebne do tego są ćwierć, pół ćwierci słowa.
Czarne klawisze, których nie zna mowa.
Więc spać i marzyć. Zatrzasnąć jak wieko
Własny świat myśli i wyrzec się męki
Uczuć splątanych w nieporadne dźwięki,
Życia jak miasta słuchać, co szumi za rzeką.
Więc marzyć. Spać. A może jest jednak szlachetniej
Gniewnym słowem rozpaczy rzucać jak pociskiem
I być tą gwiazdą raczej, która w wieczór letni
Nie świeci, ale niebo przekreśla swym błyskiem.
Antoni Słonimski (1895- 1976) polski poeta pochodzenia żydowskiego, felietonista, dramatopisarz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz