Pejzaż
Jak wachlarz faluje
oliwek dojrzałych pole.
Nad oliwkami wisi
w deszczu lodowatym
niebo utopione
Drżą sitowia, drżą cienie,
nad brzegami rzeki,
jasnym migoczącym lśnieniem.
Wiruje powietrze siwe,
krzyku są pełne drzewa oliwek.
Stad ptaków pojmanych w jasyr
niezliczone eony,
ponuro poruszają swe
długie, czarne postrzępione ogony.
Pieśń jesienna
Dzisiaj odczuwam w mym sercu
gwiazd lekkie drżenie, lecz droga
zatraca się w duszy mgieł,
gubi się w gęstych obłokach.
Światło podcina mi skrzydła,
a smutków mych ból i rozpacz
zanurza moje wspomnienia
A wszystkie róże są białe,
tak białe, jak moja rozpacz,
i nie dlatego są białe,
że to śnieg na nich
na nich pozostał
Dawniej mieniły się tęczą.
Lecz i na duszę śnieg opadł.
Strzępy scen dawnych i pieszczot
śnieg duszy zdołał
zdołał zachować
ukryte w ludzkiej pamięci
światłach lub w cieniu i mrokach.
Czy kiedyś śmierć nas zabierze,
stopnieją śniegi? Czy po nas
przyjdzie śnieg inny lub innych
róż doskonalszych aromat?
Czy pokój będzie nam dany,
jak Chrystus nam prorokował?
Czy tę zagadkę odwieczną
ktoś kiedyś rozwiązać zdoła?
A jeśli miłość nas zwodzi?
Kto życie da nam zachować,
jeżeli zmierzch nas zanurzy
w prawdziwą świadomość
świadomość Dobra,
którego, być może, nie ma,
i Zła, co tętni koło nas?
Jeżeli zgaśnie nadzieja,
a wieża Babel ogromna
powstanie, czy drogi Ziemi
rozjaśni jakaś pochodnia?
Co z poetami, jeżeli
śmierć tylko śmiercią jest zgoła?
Co czeka sprawy uśpione,
o których każdy zapomniał?
O słońce wszystkich nadziei!
Księżycu! Wodo klarowna!
O czyste serce dziecinne!
O duszo kamieni szorstka!
Dzisiaj odczuwam w mym sercu,
jak drży gwiazd jasność ulotna,
i białe są kwiaty róż,
tak białe, jak moja rozpacz
Pieśń jesienna
Dzisiaj odczuwam w mym sercu
gwiazd lekkie drżenie, lecz droga
zatraca się w duszy mgieł,
gubi się w gęstych obłokach.
Światło podcina mi skrzydła,
a smutków mych ból i rozpacz
zanurza moje wspomnienia
A wszystkie róże są białe,
tak białe, jak moja rozpacz,
i nie dlatego są białe,
że to śnieg na nich
na nich pozostał
Dawniej mieniły się tęczą.
Lecz i na duszę śnieg opadł.
Strzępy scen dawnych i pieszczot
śnieg duszy zdołał
zdołał zachować
ukryte w ludzkiej pamięci
światłach lub w cieniu i mrokach.
Czy kiedyś śmierć nas zabierze,
stopnieją śniegi? Czy po nas
przyjdzie śnieg inny lub innych
róż doskonalszych aromat?
Czy pokój będzie nam dany,
jak Chrystus nam prorokował?
Czy tę zagadkę odwieczną
ktoś kiedyś rozwiązać zdoła?
A jeśli miłość nas zwodzi?
Kto życie da nam zachować,
jeżeli zmierzch nas zanurzy
w prawdziwą świadomość
świadomość Dobra,
którego, być może, nie ma,
i Zła, co tętni koło nas?
Jeżeli zgaśnie nadzieja,
a wieża Babel ogromna
powstanie, czy drogi Ziemi
rozjaśni jakaś pochodnia?
Co z poetami, jeżeli
śmierć tylko śmiercią jest zgoła?
Co czeka sprawy uśpione,
o których każdy zapomniał?
O słońce wszystkich nadziei!
Księżycu! Wodo klarowna!
O czyste serce dziecinne!
O duszo kamieni szorstka!
Dzisiaj odczuwam w mym sercu,
jak drży gwiazd jasność ulotna,
i białe są kwiaty róż,
tak białe, jak moja rozpacz
Federico Garcia Lorca (1898-1936 zamordowany)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz